Wolnoć Tomku w waszym domku


W Turcji panuje wolność wyznania, mamy pełną swobodę praktyk religijnych, zapewnili we wspólnym oświadczeniu przedstawiciele głównych mniejszości religijnych nad Bosforem. W tym samym czasie z więzienia wypuszczono protestanckiego pastora.

Na wspólne wystąpienie w sprawie swobody praktyk religijnych zdecydowali się przedstawiciele 18 grup religijnych. Wśród nich są prawosławny patriarcha Dimitri Bartholomew, ormiański patriarcha Stambułu Aram Ateşyan, naczelny rabin Turcji Ishak Haleva oraz przedstawiciele kościoła syryjskiego, duchowy lider kościoła chaldejskiego i protestanci.
„Sugestie, że spotykamy się z represjami są nieuzasadnione” – napisali duchowni. Wyjaśnili, że pojawiają się krytyczne głosy, fałszywie ukazujące Turcję jako kraj, w którym brak wolności religijnej i kulturalnej. „Jako przedstawiciele mniejszości religijnych czujemy się w obowiązku zareagować i poinformować opinię publiczną jaka jest prawda”.

W dalszej części oświadczenia napisano, że Turcja jest miejscem, w którym od wieków spotykały się różne religie i wierzenia, oraz zapewnienie, że mniejszości religijne mają w kraju swobodę praktykowania w zgodzie z tradycją.

Co ciekawe, oświadczenie zbiegło się w czasie ze zwolnieniem z więzienia amerykańskiego pastora z Izmiru, Andrew Brunsona. Duchowny został aresztowany w październiku 2016 roku pod zarzutem szpiegostwa i powiązań z organizatorami nieudanego puczu wojskowego. To między innymi jego zatrzymanie przedstawiano w niektórych mediach jako argument na brak wolności religijnej w Turcji i represje wobec duchownych innych wyznań.

W środowisku izmirskich chrześcijan rzeczywiście krążyły plotki o tym, że Brunson zbyt intensywnie ewangelizuje i nie podoba się to tureckim władzom.
– Bzdura. Jeśli mieli mu coś do zarzucenia to raczej fakt, że organizował różne przedsięwzięcia bez porozumienia z władzami. W Turcji tak się po prostu nie robi – mówi mi jeden z polskich księży znających pastora. Na temat pozostałych zarzutów wobec protestanckiego duchownego nie chce się wypowiadać.

Brunson wyszedł zza krat, ale to nie znaczy, że jest wolny. Pozostaje w areszcie domowym. Jeśli dojdzie do jego skazania, może spędzić w więzieniu 35 lat. Nie należy się spodziewać jego szybkiego uwolnienia. Duchowny, o którego upominał się sam prezydent USA, pozostaje dla tureckich władz kartą przetargową w walce o ekstradycję oskarżanego o organizację puczu Fethullaha Gulena. – Oddajcie nam naszego duchownego, a my wam oddamy waszego – powiedział jakiś czas temu prezydent Erdogan.
Na razie Amerykanie ani myślą odesłać Gulena do Turcji i Brunson z pewnością o tym wie, ale – jak twierdzi jego adwokat – i tak się cieszy z tej namiastki wolności, którą właśnie zyskał.

2 komentarze do “Wolnoć Tomku w waszym domku

  1. alfath

    Parę pobocznych wątków zasługuje na szersze potraktowanie. Przypadek pastora jest rzeczywiście oburzający. Współczesne cywilizowane państwa nie biorą zakładników i wielebny Brunson, o ile nie popełnił przestępstwa kryminalnego, powinien po prostu zostać wydalony, jak to robią w Europie, czy ostatnio na Filipinach z niepożądanymi misjonarzami. Minie jednak bardziej interesuje owa deklaracja.

    Dlaczego wśród 18 sygnatariuszy tej ekumenicznej i międzyreligijnej, a przy tym politycznie rozważnej deklaracji nie ma kościoła rzymskokatolickiego? Pytanie retoryczne, bo taki kościół w Turcji oficjalnie nie istnieje, mimo że ma tam księży (nawet Polaków, o czym Pani pisze) i nawet nieco więcej wyznawców niż judaizm.

    Na wspomnianym przykładzie polskiego misjonarza widzimy, że ten „pozalegalny” status może mieć znikome praktyczne skutki. Może, ale nie musi. Co ze swobodą praktykowania albo – lepiej – swobodą powstrzymania się od praktyk dominującej religii tam, gdzie te praktyki są częścią publicznego rytuału (np. w szkole, wojsku, parlamencie)? Co innego przymus społeczny, który jest naturalny, nieunikniony i nie dotyczy wyłącznie religii (jesteśmy przecież na co dzień „zmuszeni” zachowywać się mniej więcej tak jak wszyscy naokoło pod groźbą bycia uznanymi za dziwaków i typy aspołeczne), a co innego przymus prawny. Co z kwestiami dotyczącymi majątku parafii (np. budynku kościoła), jeśli oficjalnie parafii nie ma?

    Po drugie – jaką rolę odgrywa tu kościół prawosławny? Czy łacinnicy mogą widzieć w nim dzisiaj sojusznika i, w razie potrzeby, obrońcę, czy raczej nie? Uprzedzając ewentualne „historyczne” usprawiedliwienie: między Samarytanami a Żydami też bywało różnie (oględnie powiedziawszy), a mimo to ci drudzy w czasie wojny egipsko-tureckiej w 1840 roku uratowali tych pierwszych przed przymusową konwersją na islam lub śmiercią z rąk tureckich żołnierzy. A i dzisiaj Samarytanie z jakichś powodów wolą siedzieć w Izraelu niż w Autonomii.

    Mogłaby Pani kiedyś przy okazji poruszyć te tematy?

  2. Marcelina Szumer-Brysz Autor wpisu

    Dziękuję za obszerny, niezwykle interesujący komentarz. Poruszenie spraw, o których w nim wspomniano wymaga głębszej analizy i z pewnością nadaje się na artykuł, który chętnie napiszę.

Możliwość komentowania została wyłączona.