Spośród ponad 550 kościołów na Cyprze Północnym większość niszczeje. Padły ofiarą wandali i celowej polityki rugowania kultury chrześcijańskiej z „tureckiej” części wyspy.
Chrześcijaństwo dotarło na Cypr wraz z pierwszymi apostołami. Marek Ewangelista zakładał na wyspie wspólnoty wiernych i dbał o rozwój tych istniejących. W Dziejach Apostolskich czytamy zaś o działalności na Cyprze świętych Barnaby i Pawła:
„A oni wysłani przez Ducha Świętego zeszli do Seleucji, a stamtąd odpłynęli na Cypr. Gdy przybyli do Salaminy, głosili słowo Boże w synagogach żydowskich; mieli też Jana do pomocy. Gdy przeszli przez całą wyspę aż do Pafos, spotkali pewnego maga, fałszywego proroka żydowskiego, imieniem Bar-Jezus, który należał do otoczenia prokonsula Sergiusza Pawła, człowieka roztropnego. Ten, wezwawszy Barnabę i Szawła, chciał słuchać słowa Bożego”.
Dz. 13, 2-7
Tymczasem, jak donosi Uzay Bulut na łamach Gatestone Institute, Turcja robi dziś wszystko, by zatrzeć ślady istnienia kultury chrześcijańskiej na Cyprze Północnym. Dziennikarz przywołuje liczby i konkretne dane. Według Cypryjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych ponad 550 greckich kościołów, kaplic i klasztorów prawosławnych na terenach zajętych przez Turcję zostało splądrowanych i zniszczonych. Te, którym udało się przetrwać, w najlepszym razie zamieniono na meczety. Inne przekształcono wojskowe składy albo magazyny, a nawet stodoły.
Jak głosi opublikowany w 2016 roku raport „The Loss of a Civilization Destruction of Cultural Heritage in Occupied Cyprus” Turcja “poświęciła się skutecznemu niszczeniu dziedzictwa kulturowego obszarów znajdujących się pod jej kontrolą wojskową”. Od początku tureckiej obecności na Cyprze, czyli od operacji militarnej, która nastąpiła w 1974 roku, skarby kultury chrześcijańskiej mają być systematycznie niszczone, rozkradane i przemycane za granicę.
Unikalne bizantyńskie mozaiki z VI wieku, które swego czasu zniknęły z kościoła na Cyprze Północnym odnalazły się na przykład w prywatnym apartamencie w Monako. Wykopaliska i prace konserwatorskie prowadzone na Cyprze przed inwazją zostały przerwane a ich wyniki zaprzepaszczone. Jak czytamy w raporcie, niszczenie dotyczy zarówno zabytków prawosławia „cypryjskiego”, jak i tych należących do prawosławnego patriarchatu Jerozolimy, armeńskich, maronickich i katolickich.
Uzay Bulut zauważa, że dla UNESCO niszczenie dziedzictwa kulturowego to zbrodnia wojenna (Trybunał Haski sądził za nią na przykład Ahmada al Faqi al Mahdiego, terrorysty z Al Kaidy na rozkaz, którego zniszczone zostały starożytne grobowce w Timbuktu). Tymczasem – zdaniem dziennikarza – nic nie wskazuje na to, by Turcja miała być w jakikolwiek sposób pociągnięta do odpowiedzialności za swoje działania na Cyprze Północnym.
Bulut pomija jeszcze jeden ważny aspekt niszczenia kulturowego dziedzictwa na wyspie. Decyzją północnocypryjskiego rządu chrześcijańskie obrzędy religijne odbywać się mogą…raz w roku. Władze argumentują to m.in.: względami bezpieczeństwa, ale chrześcijanie z Południa, którzy przekraczają granicę by uczestniczyć w obrzędach religijnych nie dają temu wiary nazywając decyzję szowinistyczną i zarzucając rządowi brak tolerancji.
Władze Cypru Północnego niezbyt się tym jednak przejęły.
Link do raportu:
http://www.mfa.gov.cy/mfa/mfa2016.nsf/mfa16_en/mfa16_en?OpenDocument&print
A wydawało się, że Turcja to cywilizowany a nie dziki, barbarzyński kraj….